Super Sunday, jest dla amerykanów szczególnym dniem, który swoją rangą ustępuje jedynie Świętu Dziękczynienia. Nic w tym dziwnego, ponieważ futbol amerykański zajmuje ważne miejsce w kulturze Stanów Zjednoczonych i jest traktowany wręcz jako religia. Wiele osób równie mocno co na sportowe emocje na boisku, czeka na emitowane specjalnie z okazji Super Bowl reklamy. Skoro więc rywalizacja już rozstrzygnięta i jasnym stało się, że wczoraj, podczas 52. Finału Philadelphia Eagles triumfowało nad New England Patriots, warto przyjrzeć się marketingowemu aspektowi tego wydarzenia.
Pieniądze to nie wszystko
Emisja spotu w przerwie finału rozgrywek Super Bowl, to prime time prime time’u, najbardziej wymarzony czas antenowy, podczas którego można zaprezentować swoje produkty, czy usługi. W grę wchodzą ogromne pieniądze, ale nie one grają tu pierwsze skrzypce. Czołowe marki po prostu muszą przygotować swój spot na tę okazję. W końcu na szali zwycięstwa jest pozostanie w świadomości konsumenta. A nie ma chyba lepszej okazji na dotarcie do potencjalnych klientów, niż sytuacja kiedy przed telewizorami zasiada ponad 100 milionów Amerykanów. Jasnym jednak jest, że czas przeznaczony na reklamy nie jest z gumy.
Ograniczenie to pociąga za sobą niebotyczne stawki, z jakimi należy się liczyć chcąc brać udział w tej marketingowej grze. Według Richarda Deitscha, ze Sports Illustrated, koszt emisji jednego 30-sekundowego komercyjnego spotu w tegorocznym Super Bowl, wyniósł ponad 5 milionów dolarów. Nic dziwnego, że na swoje reklamy emitowane w przerwie rozgrywek pozwolić mogą sobie tylko najwięksi. Wczoraj zaprezentowali je między innymi tacy giganci jak Amazon, Doritos, Coca Cola, czy Lexus.
Plejada gwiazd
Filmy reklamowe emitowane podczas Super Bowl, nie są takie jak inne spoty wyświetlane przez pozostałe 364 dni w roku. To starannie wyreżyserowane superprodukcje, w realizację których zaangażowani są topowi hollywoodzcy aktorzy. W efekcie, wczoraj na ekranach swoich telewizorów amerykanie mogli podziwiać Morgana Freemana i Petera Dinklage’a toczących rapową bitwę w reklamie Doritos & Mountain Dew, Tiffany Haddish promującą Groupon, Mata Damona w spocie marki Stella Artois, czy Danny’ego De Vito występującego obok animowanych postaci M&Ms. Z tej okazji firmy, często korzystają z real time marketingu i różnego rodzaju popkulturowych odniesień. Najlepszym na to dowodem, jest stworzona na wczorajszy finał Super Bowl reklama Lexusa LS 500 F Sport. Samochód superbohater z najnowszego filmu Marvela, czyli Czarna Pantera.
Jednak w tym roku całe show skradła niespodziewanie jedna gwiazda. Mowa tutaj o pięknej kanadyjskiej tenisistce Eugenie Bouchard, która dopełniła warunków zakładu zawartego na Twitterze z jednym z kibiców. Stawką za jej przegraną była właśnie randka na trybunach U.S Bank Stadium i wspólne obejrzenie Super Bowl. Wydarzenie to wywarło nie małe poruszenie w mediach i wśród innych fanów futbolu amerykańskiego. Według niektórych, ta niecodzienna randka przyćmiła tegoroczne starania reklamowe marek podczas finału rozgrywek i była tym, o czym najchętniej i najczęściej się mówiło.
To, co kibice lubią najbardziej
Przerwa w meczu Super Bowl, nie jest jednak wymarzonym czasem reklamowym dla każdej marki. Znaczenie tutaj mają dane demograficzne, preferencje widzów a także specyfika tej niepowtarzalnej chwili. Oczywistym przecież jest, że gdy widz znajduje się w stanie sportowej ekstazy, raczej nie chce słuchać o ubezpieczeniach, lekach, czy pampersach dla niemowląt.
Doskonale odzwierciedlają to ubiegłoroczne badania, według których w świadomości amerykanów z finałem Super Bowl najsilniej powiązane są spoty dotyczące napojów alkoholowych (kategorię tę wskazało 65% respondentów), żywności (55%), motoryzacji (40%) oraz restauracji typu fast food (23%). Promuje się więc wszystko to, co wywołuje pozytywne skojarzenia, pomaga konsumentowi poczuć się lepiej, podwyższyć jego prestiż społeczny, albo zwyczajnie doraźnie korzystać z życia i cieszyć się chwilą.
Na kolejny finał rozgrywek futbolu amerykańskiego przyjdzie nam czekać okrągły rok. Zapewne nie będzie to czas stracony dla marek, które będą liczyć zyski z wczorajszej emisji i tworzyć nowe pomysły na możliwe do stworzenia kreacje na 53. Finał. Świat wielkiego sportu i wielkich pieniędzy to sfery, w których przekraczanie pozornie nierealnych granic staje się możliwe. Niewykluczone więc, że i za rok cena za emisję reklamy podczas Super Bowl poszybuje w górę i osiągnie kolejny niebotyczny pułap.