Na grubie (kopalni) człowiek uczył się porządku i dokładności. Dlatego zanim zaczniemy prezentować nasze górnicze podejście parę słów o tym, jak widzi to firma Marka Zukeberga. Tworzenie kampanii na Facebooku, nieważne, czy pierwszej, czy tysięcznej, zaczynamy zawsze od wyboru „Celu reklamy”.
Jest to dość niefortunne stwierdzenie, gdyż w gruncie rzeczy wybieramy nie tyle cel samej reklamy, co to, jakie działanie chcemy wywołać u użytkownika Facebooka.
- Rozpoznawalność: Cele, które zwiększają zainteresowanie produktami i usługami firmy.
- Rozważanie zakupu: Cele, które powodują, że odbiorca zaczyna brać pod uwagę daną firmę i poszukuje więcej informacji na jej temat.
- Konwersje: Cele, które zachęcają osoby zainteresowane firmą do kupienia lub skorzystania z jej produktów lub usług.
Nie samym „celem” kampania żyje
Jeden z najbardziej znanych polskich cytatów filmowych mówi, że wystarczy odpowiedzieć na jedno pytanie – „co lubisz w życiu robić, a potem zacznij to robić”.
Niestety nie jest tak z reklamą na Facebooku. Ten tekst ma dotyczyć celów, ale trzeba pamiętać, że są one bardzo ściśle powiązane z grupą odbiorców.[highlight] Kampanie skierowane do wszystkich nie mają sensu. [/highlight] Reklamy skierowane do kobiet i mężczyzn mieszkających w Polsce, bez podziału na wiek, będą lepiej paliły Twoje pieniądze. Jeśli potrzebujesz się ogrzać, to na zimę polecamy węgiel. Może nie jest to najbardziej ekologiczne, ale tańsze niż palenie w piecu, źle wydanymi pieniędzmi na Facebooka. Jak nie będziesz precyzyjny to nie zarobisz. Jak się nie wysilisz i nie spojrzysz na swój biznes oczami Klienta, to lepiej sobie daruj reklamę na Facebooku. To narzędzia pozwalają Ci kierować reklamę do fanów.
Nie ma skróconych dróg
Wiedział o tym Grammatik śpiewając blisko 20 lat temu „Wiem, że jest trudno, lecz jeśli nie złamiesz schematów. Tylko przez lornetkę zobaczysz drogę do lepszych czasów” i jest to najlepsze podsumowanie reklamy na Facebooku.[highlight] Każda złotówka wydana na reklamę, powinna być traktowana jako lekcja na przyszłość. [/highlight] Nauczenie się reklamy na Facebooku wymaga czasu, niezależnie czy robi to agencja, czy robisz to na własną rękę. Tak jak Ty musisz nauczyć się Facebooka, tak Facebook musi zrozumieć Twój biznes.
Jeśli więc Facebook zachęca Cię, żebyś kliknął „promuj post” zastanów się dwa razy, czy jesteś na to gotów. Jeśli klikniesz, to masz dowód, że nie. Każdy, kto miał styczność z reklamą na Facebooku powie Ci, że powinieneś robić to przez „Menedżera Reklam” a najlepiej przez „Power Editora”. Jest to jednak pierwsza bardzo ważna lekcja. Tak zwane „przepalanie kasy” na Facebooku przychodzi bardzo łatwo. Nie ma kwoty, której nie jesteś w stanie stracić. Rywalizacje między tymi narzędziami do wyświetlania reklam porównuje się do wyścigu między „małym Fiatem” a Mercedesem.
Nie „lajki”! Liczy się sprzedaż reklamiarzu!
Niby do garnka „lajka” nie włożysz, ale czy pozyskiwanie fanów, to nie jest sprzedaż Twojej marki i budowania skojarzeń w umysłach Klientów. Wiele się mówi o tym, że dzisiaj budowanie bazy fanów nie ma sensu, bo Facebook tnie zasięgi organiczne. Jest to prawda, ale zawsze jest jakieś „ale”. Tak nasze mózgi są już skonstruowane, że poddajemy się psychologii tłumu.[highlight] Tam, gdzie widzimy ludzi, to podświadomie oceniamy to, jako bardziej atrakcyjne. [/highlight] Kto z nas nie pomyślał – „Za czym kolejka ta stoi?” Jeśli te filozoficzne przesłanki Cię nie przekonują, to może pomogą te racjonalne. Ponieważ Facebook ciągle się uczy Twoich zachowań, to również próbuje zrozumieć dlaczego użytkownik wsparł Twój fanpage „lajkiem”. Jest więc bardziej skłonny, żeby organicznie pokazywać Twoje posty nowym fanom. Oczywiście wszystko ma swoją datę przydatności. Jeśli więc, nie będzie interakcji, to kurek z darmowym ruchem zostanie szybko przykręcony. A przecież na Facebooku możemy znaleźć nawet fanów Zenka Martyniuka. Chociaż patrząc po liczbie wyświetleń jego filmów na YouTube nie jest to żadna nisza, a bardziej mainstream. Warto dodać, że w tej grupie celów jest też tzw. rozpoznawalność lokalna. A komu nie marzy się sława i szacunek „ludzi ulicy”?
Co by tu na siebie włożyć?
Facebook’owi reklamiarze juz zdecydowali. Z grupy celów „rozważanie produktu” najczęściej wykorzystują opcję pozyskiwanie ruchu na swoją stronę. Niestety tutaj często przychodzi rozczarowanie. Niezależnie, jak bardzo „jakościowy” ruch to będzie to musimy pamiętać, że tam gdzie wielu chętnych tam rynek Facebooka zmusza do licytacji. [highlight]Jeśli nie masz więc marki, którą kochają miliony lub nie próbujesz pozyskać dla swojej marki nowej niszy, o której wcześniej nikt nie wiedział, to może się udać. [/highlight] W innych przypadkach na ogół to się nie opłaca.
Jak sprzedać tonę węgla?
Ach ten piksel konwersji tzn. piksel Facebooka. Te słowa klucze otworzyły wiele kieszeni Klientów. Jak powszechnie wiadomo, gdyby konwersje były takie proste, to po świecie chodziliby sami milionerzy. Nie zmienia to faktu, że [highlight] jeśli zagramy zespołowo i odpowiednio przygotujemy się do mierzenia konwersji naszą stronę internetową, to możemy wygrać „marzenia”.[/highlight] Niestety tonę węgla będziemy musieli sprzedawać kilogram po kilogramie. Liczenie konwersji jest bowiem oparte o pliki cookies, więc system idealny niestety nie jest.
Artykuł ukazał się również na łamach portalu www.marketerplus.pl